Pan Jezus pozostawił nam dla naszego dobra niezliczoną ilość wskazówek dotyczących naszego życia, naszego postępowania, naszej duszy i jej drogi do nieba. W Ewangelii Świętej zawarte jest absolutnie wszystko, tylko problem tkwi w tym, że my ludzie najczęściej za mało zagłębiamy się w czytanie Pisma Świętego a jeszcze mniej w dokładną analizę tego, co przeczytaliśmy. A w ogóle najmniej to co przeczytane w Ewangelii Świętej i usłyszane w Kościele wprowadzamy w życie. Przywykliśmy w życiu sięgać po byle jakie książki, albo najczęściej spędzać godziny przed ekranem telewizora a jeszcze częściej komputera. Natomiast wciąż wydzielamy czas przeznaczony dla Pana Boga i czas dla swojej duszy. Czas poświęcony dla Pana Jezusa przynosi także owoce dla naszego ciała i dla naszej psychiki. Pan Jezus zapraszał i wciąż zaprasza każdego z nas mówiąc „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i zmęczeni jesteście a Ja was pokrzepię”.
A my co robimy?
Czy w ciężkich chwilach i w pierwszej kolejności zwracamy się do Pana Boga z prośbą o pomoc? Pewnie niektórzy tak robią, lecz większość osób zdawałoby się wierzących najpierw szuka pomocy gdzie indziej. W przypadku choroby najpierw szukamy pomocy u lekarzy, u bioenergoterapeutów, u zielarzy a dopiero gdy nic nie pomaga prosimy Pana Jezusa o pomoc. Dopiero jak ostatnia trwoga, to uciekamy do Boga. I choć my wierzący wierzymy w życie pozagrobowe, lecz w chwili trudniej i często ostatniej dla kogoś nam bliskiego najpierw wzywamy pogotowie i mało kto pomyśli o tym, że w pierwszej kolejności trzeba ratować duszę osoby po wypadku, czy osoby w nagłej chorobie. Często również w szpitalu zapominamy o sprowadzeniu księdza do osoby umierającej. Na szczęście dziś Kapelani i chwała im za to są w szpitalach na przysłowiowe wyciągnięcie ręki i zawsze można poprosić w imieniu chorego o rozgrzeszenie, czy ostatnie namaszczenie.
Pan Jezus jest w naszym życiu najważniejszy, o czym bardzo często zapominamy siląc się i dźwigając samodzielne swój krzyż a przecież zawsze można podzielić się nim z Panem Jezusem. Pan Jezus również dzieli się z nami swoim krzyżem. Bardzo często w chwilach dla nas trudnych i bolesnych, gdy na przykład chorujemy zastanawiamy się nad tym, dlaczego tak cierpimy i po co komu nasze cierpienie a już na pewno nie potrzebne jest ono Panu Jezusowi a jednak nie zdejmuje On z nas tego cierpienia. Być może dlatego, że dzieli się Swoim cierpieniem z nami swoimi dziećmi i chce, abyśmy będąc Jego synami i córkami nieśli z nim ciężki krzyż, który nas oczyści i uświęci. A krzyż nasz będzie za pewne lżejszy, gdy ofiarujemy go Panu Jezusowi i razem z Nim będziemy go dźwigać.
Zaufać Panu Jezusowi
Zaufajmy Panu Bogu tak bez reszty niczego nie pozostawiając dla siebie a wszystko dodając Panu Jezusowi. Taka postawa wobec naszego Stwórcy jest bardzo pokorna i jednocześnie bardzo wygodna dla nas, bo od tej pory nie musimy sami zmagać się z ciężarem swojego krzyża, jakikolwiek by on nie był. Składamy go na barki Pana Jezusa pozostając jak gdyby wolni od jego ciężaru. Jakie to wygodne dla człowieka i Pan Jezus to wie i nieustannie nas do siebie zaprasza.
Czy potrafimy zaufać Panu Jezusowi bez reszty tak, jak zaufała Mu Jego Matka, jak zaufał Święty Józef, jak zaufała Maria Magdalena, jak zaufała kobieta cierpiąca od lat na krwotok, czy jak zaufał dobry łotr zwany dziś Dyzmą.
Jaka jest nasza wiara?
Na ile my każdego dnia ufamy Panu Jezusowi? Ile warta jest nasza ufność i nasza miłość do Pana Boga? Na te pytania musi odpowiedzieć sobie każdy sam w swoim sercu i w swoim sumieniu, gdzie mieszka dusza, która jest piękna i prawa tylko czasami zagłuszona, jak zagłuszone bywa czasem nasze sumienie.